|
|
Wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym Diecezji Świdnickiej Witamy serdecznie na naszym forum. Zapraszamy do dzielenia się tym co nas buduje i pomaga wzrastać w wierze
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
otucha
Berbeć
Dołączył: 30 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Boguszów- Gorce Winny Krzew
|
Wysłany: Pon 11:22, 09 Paź 2006 Temat postu: Różne rozważania |
|
|
Pan Bóg umieszczając człowieka w ogrodzie Eden powiedział do niego
"Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania;
ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz. Rdz 2, 15-17
Co zgubiło pierwszych ludzi?
Rdz 3:1-7
A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu? Niewiasta odpowiedziała wężowi: Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli. Wtedy rzekł wąż do niewiasty: Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło. Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.
Bóg dał rozkaz człowiekowi, aby nie spożywał owocu poznania dobra i zła. Co zrobił szatan przychodząc do pierwszych ludzi?
Podważył to co powiedział Bóg:
„ Czy rzeczywiście Bóg powiedział : Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu? ”
Zły przychodzi do naszego życia, aby podważać to co mówi Bóg. Chce wstrzyknąć truciznę niewiary w nasze serca w to, że Bóg wie lepiej to co dla nas jest dobre.
Im bardziej wchodzimy w dialog ze złem, tym bardziej nasze zaufanie do Boga niknie.
To co zgubiło pierwszych ludzi to nieposłuszeństwo Bogu, nie słuchanie Jego Słowa.
Jest to dla mnie nauka i myślę, że dla każdego, aby słuchać i zachowywać w sercu co mówi Bóg.
Często świat oferuje coś innego niż mówi Słowo Boże, jest łatwo ulec i zgrzeszyć- odejść sercem od Boga.
A prawda jest taka, że odchodząc od Boga odłączam się od Miłości.
Od Tego, który chce dla mnie jak najlepiej, który oddał za mnie wszystko, abym mogła żyć.
Proszę Pana, aby dal mi siłę do codziennego podejmowania czytania, rozważania, zachowywania w swoim sercu i czynienia Jego Słowa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
iwona olczak
Młodszy junior
Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Winny Krzew Boguszów-Gorce
|
Wysłany: Wto 17:56, 21 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Może coś na temat duszy:
Dusza jest jak dziecko. Potrzebuje miłości, akceptacji otoczenia, w którym żyje i akceptacji ludzi, którzy żyją w tym otoczeniu. Potrzebuje zrozumienia ze strony innych i pokoju, który buduje jej harmonię. Dusza potrzebuje przytulenia, kiedy jest "niespokojna"; otarcia łez, kiedy płacze; pocieszenia w smutku; ukojenia w bólu i strapieniu. Tylko wtedy dusza może doznać radości i czuć się szczęśliwą, także spełnioną. Brak tego powoduje wszelkiego rodzaju załamania, stany lękowe, ból, smutek i rozdarcie. Taka dusza nie doznaje pokoju, jest poraniona, szuka ukojenia w bólu, punktu zatrzymania się. Przywrócenie duszy jej ustawicznych potrzeb powoduje, że znowu osiąga ład i harmonię wcześniej utracone. Dusza odżywa wtedy i może być źródłem radości i miłości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
otucha
Berbeć
Dołączył: 30 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Boguszów- Gorce Winny Krzew
|
Wysłany: Śro 13:26, 17 Gru 2008 Temat postu: MIŁOSIERDZIE BOŻE |
|
|
Ostatnio do mnie trafił fragment z Dzienniczka Faustyny (zeszyt piąty 1578) jest piękny sami zobaczcie. To są słowa Pana Jezusa skierowane do s. Faustyny:
Dusze dążące do doskonałości niech szczególnie uwielbiają moje miłosierdzie, bo hojność łask, które im udzielam, płynie z miłosierdzia mojego.
Pragnę, aby te dusze odznaczały się bezgraniczną ufnością w moje miłosierdzie.
Uświęceniem takich dusz ja sam się zajmuję, dostarczę im wszystkiego, czegokolwiek będzie potrzeba dla ich świętości.
Łaski z mojego miłosierdzia czerpie się jednym naczyniem, a nim jest — ufność. Im dusza więcej zaufa, tym więcej otrzyma.
Wielką mi są pociechą dusze o bezgranicznej ufności, bo w takie dusze przelewam wszystkie skarby swych łask.
Cieszę się, że żądają wiele, bo moim pragnieniem jest dawać wiele, i to bardzo wiele.
Smucę się natomiast, jeżeli dusze żądają mało, zacieśniają swe serca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
iwona olczak
Młodszy junior
Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Winny Krzew Boguszów-Gorce
|
Wysłany: Śro 16:25, 30 Gru 2009 Temat postu: Wigilijna opowieść |
|
|
Ktoś puka do drzwi. Ja jeszcze śpię. I tak sobie myślę: "Czy to naprawdę ktoś puka do drzwi, czy mi się tylko wydaje?" Ale pukanie było bardziej donośne. Ledwo przebudzona wstałam otworzyć. Podchodziłam do drzwi z nieco niemrawym krokiem, jeszcze w piżamie; do tego nieuczesana i bez makijażu. Oczy miałam zaspane, że można było je zapałkami podeprzeć, aby się całkiem nie zamknęły. Nie zdążyłam nawet posprzątać. Podeszłam do drzwi. Przekręciłam kluczyk w zamku. Otwieram. I co widzę? Józefa i Maryję, trzymającą Dzieciątko Jezus na rękach. Ale to było moje zaskoczenie, a nawet wręcz zdziwienie, jak ich zobaczyłam. "Czy to naprawdę Oni: Józef, Maryja i Malusieńki Jezus?" - biłam się z myślami. Patrzyłam głębiej, a od Nich tryskało światło i padało na wprost mnie. "To naprawdę Oni" - stwierdziłam z radością, a zarazem z małą niepewnością i wpuściłam Ich do środka. To trwało dosłownie kilka sekund. Powiedziałam do Świętej Rodziny trochę niepewnie, nie wiedziałam, co mówić: "Przepraszam za ten bałagan i za to, że jeszcze w piżamie jestem i nieuczesana....." Odezwało się Dzieciątko do mnie: "Ja tylko chcę, abyś Mnie przyjęła do swojego życia Takim, jakim Jestem, a w zamian otrzymasz miłość, radość, pokój i szczęście, którego ci świat dać nie może." Ucieszyłam się na te Słowa i rozważając Je, pomyślałam: "On tylko chce, aby Go przyjąć do swojego życia i nic więcej! Nawet nie zwrócił uwagi na mój wygląd , ani na ten bałagan, który się wokół mnie roztaczał! To coś niebywałego! Moje tak malutkie, skromne i puste serduszko napełniło się tymi darami, jakie obiecał!" I krzyknęłam z radości, wypełniona Duchem Świętym: "Przyjmuję Cię do mojego życia jako to Dzieciątko." Moja dusza i serce unosiły się z radości jakby miały skrzydła, a Dzieciątko Jezus coraz bardziej napełniało mnie obiecanymi darami. Uścisnęłam Ich z radością, Oni zaś mi wręczyli pocałunek Miłości w moje ręce, ja go natomiast schowałam do mojego malutkiego, skromnego serca. Zaczęłam błyszczeć jak Oni. Coś niesamowitego.
Przebudziłam się, spojrzałam wokoło. Nie było już bałaganu. Spojrzałam w lustro. Twarz wyglądała zupełnie inaczej niż przedtem, włosy miałam już uporządkowane, a serce dalej pałało tym blaskiem i miłością od Dzieciątka Jezus. A Święta Rodzina zagościła w moim życiu na zawsze.
Na postawie pasterki 2009 w Gorcach
Chwała Panu!!!!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
otucha
Berbeć
Dołączył: 30 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Boguszów- Gorce Winny Krzew
|
Wysłany: Pon 15:26, 23 Sie 2010 Temat postu: KRYZYS WDZIĘCZNOŚCI/www.wiara.pl |
|
|
Kryzys wdzięczności
„Bracia, zawsze winniśmy za was Bogu dziękować, co jest rzeczą słuszną”. 2 Tes 1,3a
Coraz rzadziej słyszymy słowo „dziękuję”, bo też coraz mniej w nas wdzięczności. Dziękując uznajemy swoją zależność od innych, co jest wyrazem pokory. A dzisiejszy świat lansuje zupełnie inną postawę – chce nam wmówić, że jesteśmy samowystarczalni i że wszystko nam się należy. To rodzi roszczenia i żądania, które nie uznają wdzięczności. Nie akceptują zależności od kogoś, a jedynie stawiają wymagania wobec innych. Bywa, że i wobec samego Boga.
Czy okazuję Mu wdzięczność za sprawy, którymi obdarza mnie na co dzień? Czy dziękuję za życie, za wiarę, za to, że kiedyś będę mogła żyć wiecznie? Za to, że mam gdzie mieszkać, co jeść, w co się ubrać? Za znajomych, za udany dzień, za czyjś życzliwy gest, miłe słowo? Za wolne miejsce na parkingu i zielone światło właśnie wtedy, gdy mi się spieszy? Za dzień bez kłótni, za miłą atmosferę w pracy? Za wędrówki górskie i spacer w pobliskim parku? Czy zauważam to czym Bóg mnie obdarza, czy raczej skupiam się na tym, czego nie mam? A może myślę, że mi się to wszystko należy, albo też, że jest moją zasługą?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|